Kto czyta, ten coraz mniej błądzi...

man sitting on bench reading newspaper
14 września 2025

"Teoria terenu" Antoine Bechamp'a

Czy bakterie rzeczywiście są przyczyną chorób?

Powszechnie obowiązującą teorią tłumaczącą przyczyny chorób jest teoria zarazków/patogenów, która głosi, że bakterie grzyby i wirusy są przyczyną chorób. Została wylansowana m.in. dzięki badaniom i działaniom, dziś powiedzielibyśmy: lobbystycznym, Ludwika Pasteura. Teoria ta obowiązuje w medycynie akademickiej, a nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, że w czasach kiedy została opracowana równolegle głoszona była przez Antoine’a Bechamp’a[1] teoria nazywana Teorią terenu.

Bechamp był m.in. przedstawicielem poglądu nazywanego polimorfizmem, głoszącego, że komórki bakterii mogą zmieniać się w bardziej złożone formy i przechodzić przemiany właściwe wyższym formom życia. W opozycji do polimorfizmu stoi teoria zarazków, wg. której jedna bakteria jest przyczyną jednej choroby. Bechamp opisywał też struktury nazwane „mikrozymami”, w których upatrywał jednej z istotnych przyczyn procesów fermentacji i powstawania chorób. Są one wspólnym dla wszystkich bakterii w przyrodzie prekursorem, który w zależności od podłoża na jakim się znajdzie, przechodzi w odpowiednią formę bakteryjną. Patogeniczność mikrozym determinuje teren, środowisko. Bechamp twierdził, że znajdował mikrozymy egzystujące wolno na roślinach i zwierzętach, które postrzegał jako integralny czynnik procesów patologicznych i rozkładu. Według tego badacza za choroby odpowiadają toksyny, urazy, zła żywność, niehigieniczny styl życia itd. zaś mikroganizmy są ekipą sprzątającą.

Teorię Bechampa na początku XX w. rozwinął niemiecki zoolog i entomolog prof. Guenter Enderlein. Obecnie jest on uważany za ojca badania kropli żywej krwi, które polega na obserwacji na ciemnym tle świeżo pobranej krwi, bez żadnych jej przemian i obróbki. Obserwował on krew pod mikroskopem z ciemnym polem widzenia, dochodząc do wniosku, że pod wpływem zmian środowiskowych (głównie nadmiernego dostarczania białek i cukrów) ze zdrowych mikroorganizmów powstają formy patogenne, które przenikają do komórek krwi i tkanek. Nadmienić warto również, że teorie Bechampa ponoć zostały w części skopiowane przez Pasteura. Był on człowiekiem odmiennej osobowości, hałaśliwym
i lubiącym publiczne wystąpienia, dzięki czemu miał zdyskredytować prace nieśmiałego i stroniącego od publiki profesora Bechampa.

Rozważmy więc możliwość, że teoria zarazków jest mylna. Nasze ciało szacunkowo, składa się w ponad 40 procentach z komórek ludzkich natomiast w ponad 50-ciu procentach z mikroorganizmów. Nawet nasze mitochondria wyewoluowały z bakterii, zatem należałoby stwierdzić, że jako organizm jesteśmy wielką super-zorganizowaną kolonią bakterii i grzybów. To właśnie mikroorganizmy istnieją na ziemi jak się przypuszcza od trzech i pół miliarda lat (grzyby od miliarda lat), więc logicznie rzecz biorąc, gdyby miały one wykorzystywać inne bardziej złożone organizmy i na nich żerować, wyższe życie nie powinno przetrwać, ponieważ nie da się uniknąć kontaktu z mikroorganizmami. Należy podkreślić, że ich rolą w przyrodzie jest rozkład martwej, a nie żywej materii organicznej, bez czego nie istniałby obieg pierwiastków, a nasza planeta (przez jakiś czas) przypominałaby pustkowie wypełnione martwymi resztkami, toksyczne dla życia. Jest to więc ekipa sprzątająca, która zapewnia napęd dla koła życia. Ta ekipa jest cały czas na posterunku w każdym organizmie i czeka na wezwanie do pracy. Swoją działalność rozpoczyna wtedy, kiedy pojawiają się w jej otoczeniu zamierające tkanki i martwe komórki, będące dla niej źródłem zasilania. Więc mikrobiota, która żyje na co dzień w ciele jelenia nie zabija powoli zwierzęcia, które jest zdrowe, ani nie wędruje z jednego osobnika na drugie, żeby je dopaść. Kiedy jeleniowi przydarzy się wypadek i zostanie potrącony przez samochód - padnie martwy na uboczu drogi - wtedy zaczynają się procesy zamierania komórek, fermentacji i to jest początek intensywniejszej pracy ekipy sprzątającej.        

Możemy tutaj postawić pytanie w kontekście teorii zarazków, dlaczego bakterie bytujące już wcześniej w żywym organizmie jelenia nie powodowały chorób, natomiast zaczęły intensywnie się namnażać, kiedy jeleń padł martwy? Jaki czynnik miałby decydować o tym, że jedne ze szczepów bakterii, które jeleń w wielkiej liczbie posiada w swoim organizmie, powodują choroby a inne nie?        
 
Możemy podejrzewać że sukces teorii zarazków wynikał z niedostatecznego zrozumienia procesów rozkładu martwej materii. Środowisko namnażania się bakterii jest pełne metabolitów (produktów ubocznych pracy ekipy sprzątającej), m.in. kwasu mlekowego, etanolu, kwasu bursztynowego, octowego i innych. Powstawanie tych substancji nie jest przyczyną zamierania komórek, ale ich skutkiem. Problem zaczyna się wtedy, kiedy te substancje nie mogą się wydostać poza środowisko tkankowe i gromadzą się wewnątrz organizmu, sprzyjając zamieraniu komórek sąsiednich poprzez zatruwanie ich środowiska życia. Żywe komórki pozbawione tlenu oraz pozostające zbyt długo w zakwaszonym środowisku nie są w stanie przetrwać, wtedy umierają i ekipa sprzątająca ma jeszcze więcej pracy. Kiedy się zranisz to uraz mechaniczny jest przyczyną śmierci komórek. Następnie tam gdzie miało to miejsce bakterie ruszają do pracy i oczywiście rozkładają martwe komórki produkując przy tym substancje odpadowe. Jeśli ranę udaje się utrzymać w czystości, jeśli jest dostępność tlenu i jeśli oczyszczamy ranę z martwych fragmentów tkanek, organizm radzi sobie bez problemu regeneruje miejsce uszkodzenia i wszystko wraca do normy. Jeśli uszkodzenie znajduje się wewnątrz organizmu może się zdarzyć, że nasilenie procesów rozkładu martwej materii będzie tak duże, że substancje odpadowe nie będą na bieżąco usuwane. W takim miejscu zapewne powstanie ropa, która jeśli się wydostanie na zewnątrz umożliwi sprawną regenerację, ale jeśli nie, może to doprowadzić do SEPSY, czyli zatrucia
z powodu niezdolności organizmu do oczyszczenia się z nagromadzonych toksyn. Klasyczne podejście skonstatuje wtedy, że to infekcja zabiła organizm i obarczy winą bakterie, wirusy lub grzyby. Z perspektywy teorii terenu jednak nie jest to dobre wyjaśnienie.  

W tym kontekście, przypomina to sytuację, w której oskarżamy strażaków o podłożenie ognia ponieważ tam gdzie ogień zawsze pojawiają się strażacy.   

Doskonałym przykładem, na którym można zwizualizować różnicę między jednym i drugim podejściem i zrozumieć podstawowe błędy założeń teorii zarazków jest przykład tężca. Od dziecka mówi się nam, że możemy zarazić się tężcem poprzez rany kłute, kiedy na przykład nadepniemy na gwóźdź. Bakterie tężca znajdują się wokół nas, w tym na brudnych ostrych przedmiotach. Kiedy więc taki zardzewiały gwóźdź wbija nam się w stopę te bakterie mają przedostawać się do organizmu i rozpoczynać infekcję. Czyli przyczyna Tężca (choroby) w tym ujęciu to najazd bakterii, inwazja z zewnątrz.

Jak natomiast wyjaśnimy tę sytuację na podstawie teorii terenu? Co się wtedy dzieje? Rana kłuta jest problemowa z tego powodu, że powstaje głęboko zalegające uszkodzenie dla którego istnieje bardzo ograniczona droga ujścia substancji toksycznych (mały otwór, wkłucie), powstających w środowisku martwych komórek. Trudno oczyszczająca się rana stanowi kieszeń, czy inaczej depozyt metabolitów, w którym gromadzą się one w wyniku pracy bakterii i grzybów dokonujących rozkładu martwych tkanek i to te metabolity, a nie same bakterie zatruwają żywe komórki znajdujące się w sąsiedztwie. Zwykła rana cięta goi się dużo lepiej ponieważ powierzchnia uszkodzenia jest stosunkowo duża i otwarta zapewniając dostęp tlenu i ułatwiając oczyszczanie miejsca uszkodzenia. Wewnątrz rany kłutej gromadzą się toksyny, a  w efekcie intensywniej przedostają się do krwiobiegu są rozprowadzane po organizmie i zatruwają go. Należy więc zadbać o to, by ranę kłutą oczyszczać i umożliwić uwalnianie się powstającej ropy.

Według danych cytowanych w artykule: „Bacteria: Not a cause of disease” (Nexus, vol. 31 nr 4) z roku 2023, „Wskaźnik zgonów przypisywanych tężcowi w roku 1900 wynosił około 2,5 na 100 000. Tężec był głównym problemem w czasie I Wojny Światowej. (…) Lepsza opiekna nad rannymi, która polegała na jak najwcześniejszym otwarciu, oczyszczeniu, wycięciu i drenażu ran, obniżyła ten wskaźnik śmiertelności do 0,5 na 100 000 do roku 1938. Jest to rok wynalezienia szczepionki przeciwko tężcowi. Jednak ta szczepionka nie była szeroko stosowana, aż do późnych lat 1940., kiedy liczba przypadków tężca spadła jeszcze bardziej. Do roku 1948 liczba zgonów z powodu tężca spadła do 0,35 na 100 000, co stanowi około 85% spadek w stosunku do szczytowego poziomu 2,5 na 100 000. Jak widać szczepionka miała niewiele wspólnego ze zmniejszeniem liczby zgonów z powodu tężca, lecz właściwa pielęgnacja ran.” 

Innym doskonałym przykładem jest ropień zęba i kanały korzeniowe. Korzenie zębów mogą obumierać z wielu powodów, natomiast bakterie, które się aktywują w miejscu zamierania tkanek, ponownie – już są na miejscu. Kiedy nasilają się procesy zamierania, one zajmują się tym, co zwykle, rozkładem martwej tkanki, udostępnieniem substancji i pierwiastków innym organizmom, które biorą udział w cyklu obiegu materii. Lekarz stwierdzi wtedy, że „złapałeś infekcję”, ale tak naprawdę wszystko zaczęło się od zamierania tkanek. Stomatolog poda antybiotyk, wwierci się w korzeń i usunie martwą tkankę. Jeśli tego nie zrobi, to nie bakterie, które już były w miejscu uszkodzenia zaczną atakować ustrój i przedostawać się do krwiobiegu (tu należałoby zająć się wylansowaną przez Pasteura tezą, że krew jest sterylna, ale nie ma na to miejsca w tym opracowaniu), powodując w efekcie sepsę, a nawet śmierć. To toksyny, które nie miały drogi ujścia są prawdziwym problemem. Objawy różnych chorób są bardzo podobne, czy to tężec, czy wścieklizna, czy ropień zęba – będziemy się mierzyć z gorączką, bólem, dezorientacją, skurczami mięśni itp.

Autor cyt. artykułu stwierdza wręcz, że: „Nie ma oddzielnych chorób. Wszystko jest takie samo. Bakterie Cię nie nienawidzą. Nie chcą Cię dopaść. Zajmują się jedynie rozkładem martwej tkanki i udostępnianiem tej materii organicznej innym organizmom.”     


Stwierdzisz może w tym momencie, że antybiotyki są jednak skuteczne, a więc coś jest nie tak z tym podejściem. Zgadza się, że antybiotyki w pewnym momencie są potrzebne. Kiedy organizm, który nie ma rezerw, nie nadąża z regeneracją i usuwaniem toksyn, nie jest też w stanie kontrolować nadmiernie namnażających się bakterii z powodu zbyt intensywnych procesów zamierania komórek to błędne koło się zamyka, bo bakterie, które sprzątają otrzymują obfitość pożywki, a to prowadzi do coraz większego zatrucia ustroju… Podanie antybiotyku w tym momencie zahamuje nadmiernie rozmnażające się kolonie bakterii, wyhamuje postępujące zatrucie organizmu i być może uratuje życie. Jednak jest to rozwiązanie interwencyjne, nie usuwa ono przyczyny problemu, którą stanowią gromadzące się toksyny i postępujące zamieranie komórek. Błędne koło zamyka się, kiedy śmierć komórek stymuluje bakterie, te wytwarzają coraz więcej metabolitów, które skolei również zatruwają środowisko tkankowe i przyczyniają się do wzmożonej śmierci komórkowej.

Czy to z niedożywienia, niedotlenienia, zakwaszenia, zatrucia ustroju – procesy apoptozy są impulsem wzywającym na posterunek służby porządkowe ciała – bakterie, kiedy sytuacja jest niezbyt groźna, wirusy przy trudniejszej sytuacji i grzyby, kiedy jest już naprawdę źle.

W tej perspektywie środowisko decyduje o tym, jakie zostaną uruchomione procesy regulacyjne. Nie ma tu miejsca na ciągłe odczuwanie zagrożenia, przeświadczenie, że mikroby tylko czekają na twój groszy dzień i ruszają do ataku, że życie polega na nieustannej walce o byt. W tej wizji każdy organizm ma swoje miejsce, a jego praca służy środowisku i zachowaniu jego stabilności. Każda czynność żywego organizmu zaprojektowana przez naturę jest sensowna z punktu widzenia całości. Niestety dziś, wciąż żyjemy ukształtowani poglądem opartym o brutalną rywalizację i prawo silniejszego. Stąd nastawienie, że trzeba wyniszczać, żeby przeżyć. Teoria terenu daje nam szansę na przyjęcie poglądu, że lepiej wspierać i wzmacniać, bo wtedy wszystko odbywa się harmonijnie i stabilność układu rośnie. Życie opiera się na samoorganizujących się mechanizmach biologicznych, które trwają dzięki nieustannemu zmniejszaniu entropii - wbrew temu, co opisuje fizyka kosmosu, która wskazuje, że entropia wszechświata ciągle rośnie. Inaczej mówiąc podtrzymywanie stanu uporządkowania materii, zachowywania proporcji, sprzyja życiu, natomiast niszczenie i rywalizacja, jak ma to miejsce w przypadku używania leków takich jak antybiotyki – powoduje zwiększanie nieuporządkowania i niszczenie zamiast tworzenia.

Literatura:

  1. Greg Fredericks, „Supermikroskopy i tajniki morfogenezy”, Nexus nr. 24 (4/2002), tytuł oryginalny: „Super-Microscopes and the Mysteries of Morphogenesis”, Nexus wydanie angielskie, vol. 9, nr 2.
  2. Val Zimmer, „Bakterie – to nie jest przyczyna chorób”, Nexus (wydanie polskie) nr. 5 (157) wrzesień-październik 2024 r., tekst oryginalny: „Bacteria: Not a cause of disease” (Nexus, vol. 31 nr 4) z roku 2023.
 

[1] Antoine Béchamp (ur. 16 października 1816 w Bassing, zm. 15 kwietnia 1908 w Paryżu) właściwie Pierre Jacques Antoine Béchamp – francuski biolog, mgr farmacji, dr nauk, dr nauk medycznych, profesor zwyczajny chemii medycznej i farmacji na wydziale medycyny w Montpellier, profesor zwyczajny fizyki i toksykologii oraz profesor chemii w Wyższej Szkole Farmacji w Strasbourgu, członek Imperialnej Akademii Medycyny Francji i Paryskiego Towarzystwa Farmaceutycznego, laureat Francuskiej Legii Honorowej.

Naturalne Wspomaganie Zdrowia

Zadzwoń: +48 668 133 848

                 +48 519 554 364